Pewnego dnia naburmuszona nieco pani kierownik siadła ciężko na kanapie, wzdychając głęboko i wzniosła oczy ku niebu. Dziś nie był łatwy dzień. Już taka była, że nie lubiła zmian. Codziennie wstawała o tej samej porze, jadła to samo śniadanie i zaraz po porannej toalecie biegała w pracy do upadłego. W przerwie oczy same się zamykały i nierzadko zdarzało jej się nawet drzemać. Potem znów posiłek, bieganina i tak aż do kolacji. Wieczory były niezwykle miłe. Przytulna kanapa, film w telepatrzydle, krzepiący sen. I tak codziennie. Te rytuały były dla niej ważne, a wszelkie odstępstwa traktowała z niezwykłą surowością.
Ten dzień nie zaczął się tak samo. Zamiast śniadania w domu, musiała zjeść w obcym dla niej miejscu. Już to spowodowało, że straciła apetyt. Dodatkowo jakieś typki podchodziły do niej zdecydowanie zbyt blisko i naruszały jej strefę komfortu. Wdrapała się więc wyżej na oparcie kanapy i tam już została. Miała stąd widok nie tylko na cały dom, ale też na okno i podwórko. Była zła i spięta, nie lubiła takich niespodzianek. Jej pani pojechała na wakacje i na czas wyjazdu Kierowniczka trafiła do hoteliku.
Wszelkie zmiany ją stresowały. W domu, gdy miała zły humor, mogła się obrazić na swoją panią i ukarać ją wymownym milczeniem. Tutaj, nikt nie zwracał na nią uwagi. Była zagubiona. Jakaś pani wyciągnęła do niej dłoń, by ją pogłaskać, ale przecież taka łatwa nie jestem, pomyślała i zawarczała. Przecież jestem zła. Gdy dłoń zbliżyła się znowu, pokazała zęby i szczeknęła.
Godziny mijały, a sunia dalej była zdenerwowana. Nie jadła, nie interesowała się tym co dzieje się wokół. Miała nadzieję, że wszystko wróci do normy. Przyszedł wieczór i wszyscy domownicy kładli się spać. Pani nietykalska obserwowała wszystko z góry. Była zmęczona, ale zestresowana. W nocy znalazła swoje posłanie, które pachniało domem. Zwinęła się w kłębuszek i drżąc na całym ciele wreszcie zasnęła. Rankiem obudziła się, przeciągnęła i otworzyła oczy. Zobaczyła obce miejsce, przypomniała sobie miniony wieczór i kilkoma susami popędziła na oparcie kanapy. To nie był koszmar, tylko rzeczywistość.
Pani kierownik to piesek, który rzadko wychodził z domu. Zwykle jego dzień składał się z posiłków, drzemek i biegania wzdłuż płotu. Pies nie chodził na spacery, nie poznawał innych ludzi i zwierząt. Według behawiorystów, gdy taki pies żyje w ubogim w bodźce środowisku, a w jego mózgu zamierają nieużywane połączenia neuronalne, taki pies nie potrafi przystosowywać się do nowych sytuacji lub proces adaptacyjny jest bardzo długi. Stres, agresja, zachowania kompulsywne, to tylko niektóre ze skutków braku socjalizacji psa. Podobnie jak i ludzie, psy powinny być poddawane stymulacji psychofizycznej, która pozwoli na zrównoważony rozwój.
Pani kierownik potrzebowała kilku dni, by zapomnieć o stresie. Pomogły masaże, zabawy integracyjne z łagodnymi psami, ignorowanie lub wręcz przeciwnie – odpowiednio inicjowane zajęcia, podobne do tych, które znała wcześniej. No i okazało się, że warcząca pani nietykalska jest niezwykle sympatyczną sunią No i tak mi przemknęło przez myśl, czyż nie podobnie jest czasem z ludźmi? Są tylko zestresowani, a początkowo wydają się tak nieprzystępni…
Rada na dziś:
Ludzie czasem pytają jak przygotować psa na pobyt w hotelu. Oprócz kocyka, ulubionej miski, zabawki warto czasem ćwiczyć z psem w innych środowiskach, poznawać nowe miejsca, by zwierzę łatwiej adaptowało się do nowych warunków.
Blok satyryczno-edukacyjny poświęcony behawiorystyce psa i opiekuna 😉
Fb@brzozowyhotelik